Terapia par w nurcie EFT jest humanistyczno-systemowym, udowodnionym naukowo podejściem, które zostało zbudowane w oparciu o teorię przywiązania. EFT zakłada, że wszyscy, bez względu na wiek i płeć, potrzebujemy czuć się bezpiecznie i blisko w naszych najważniejszych relacjach. Jednak zaufanie i bliskość w dorosłych życia mogą być dużo trudniejsze dla osób, które nie doświadczyły tego w swoich pierwszych kilkunastu latach życia. Ich emocjonalna część reaguje szybciej i intensywniej, kiedy „przywiązaniowe oprogramowanie” sygnalizuje utratę więzi z najbliższymi.
Aby zilustrować wagę emocjonalnego dostrojenia w rozwoju człowieka oraz naszą wrodzoną potrzebę kontaktu często odwołujemy się do eksperymentu „nieruchomej twarzy”. W eksperymencie tym, matka zostaje poproszona, by uśmiechała się z miłością do swojego dziecka. W odpowiedzi dziecko odwzajemnia uśmiech, emanując radością i ciekawością. Następnie, w kontrolowanych warunkach, matka zostaje poproszona, by zachowywała się w sposób oziębły i obojętny. Początkowo maluch szuka sposobów, aby przywołać uwagę matki. Uśmiecha się, macha rączkami, próbuje jej coś pokazać. Kiedy to nie działa, już po niecałej minucie dziecko wpada w panikę i zaczyna płakać.
Eksperyment wyraźnie pokazuje, jak silnie dzieci są zależne od emocjonalnej dostępności rodziców oraz jak ważna jest miłość, by czuły się bezpieczne i dobrze we własnej skórze. Brak ciepła i empatii nie jest jedynie drobnym dyskomfortem ani czymś mniej istotnym od zaspokojenia materialnych potrzeb – może być tak bolesny, że wywołuje krzyk przerażenia, porównywalny do fizycznego cierpienia. Jeśli dziecko potrafi tak gwałtownie zareagować na krótkotrwałą oziębłość, łatwo sobie wyobrazić, jakie psychiczne szkody mogą powstać po latach zaniedbania.
Nic dziwnego, że niektórzy z nas, w dorosłym życiu, nie czują się dobrze wewnętrznie. Ślady braku emocjonalnego wsparcia ze strony opiekunów nosimy w sobie przez wiele lat w postaci tego, jak postrzegamy siebie i naszych bliskich oraz tego, jak reagujemy, kiedy w tych relacjach wydarza się coś trudnego. Z jakich strategii korzystamy aby przywołać uwagę bliskich oraz jak intensywnego przerażenia i protestu doświadczamy. Być może po latach braku żywego, „karmiącego” kontaktu to, co umiemy najlepiej, to odcięcie od świata emocji i potrzeby bliskości.
Pomimo smutnych wniosków, jakie niesie eksperyment „nieruchomej twarzy”, dostarcza on również nadziei, podkreślając naszą naturalną wrażliwość na relacje międzyludzkie. Nie jesteśmy ani potrzebujący, ani słabi, reagując na obecność lub brak miłości – to głęboko ludzka cecha, którą wszyscy nosimy w sobie. Jednak w przeciwieństwie do bezbronnych dzieci, mamy możliwość wyboru – możemy aktywnie szukać ludzi, którzy okazują nam miłości i uczyć się patrzeć na nich z ciepłem i czułością, jakich wszyscy potrzebujemy.
Comments